aaa4
Dołączył: 05 Sty 2016
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 11:21, 22 Lip 2017 Temat postu: spi |
|
|
Gromada zbojcow bez namyslu runela w ciemnosc, tratujac konskimi kopytami resztki wiedzmiego ogniska.
Wiatr pochwycil ich, targajac brody i plaszcze.
Wiedzma zasmiala sie jeszcze raz we cmie. A moze tylko im sie uwidzialo w zawierusze, ktora z nagla podniosla sie w Wilzynskiej Dolinie. Wioskowy plac zdawal sie rozszerzac niezmiernie i rozciagac przez cala Doline i dalej jeszcze, az przez pola i rozlogi na skraju wioski.
-Wyczha! - pohukiwali grasanci, a grudki zamarznietej ziemi tryskaly spod konskich kopyt.
Z bezmiernej dali odpowiadal im poszum wichru i smiech wiedzmy, wiec gnali za jej glosem nawet wowczas, kiedy ogarnal ich lodowy chlod puszczy. Jodlowe galezie smagaly ich po twarzach, trzaskaly tratowane krze, szaraki przypadaly do bruzdy i kryly sie w wykrotach przed rozhulana pogonia, a z konskich pyskow spadaly biale platy piany. Chmury zaslonily ksiezyc, wygasly ognie przed pasterskimi szalasami i zar w kominach w nielicznych siolach, ktorych nie spustoszyly zbojeckie podjazdy. Nad Gorami Zmijowymi nie widac bylo tamtej nocy nawet pojedynczej gwiazdy. Grasanci pedzili jednak wciaz naprzod z zajadloscia wilczego stada, jakby chcieli sie przebic na druga strone klebu pylu, ciemnosci i wichru, ktory ich spowijal.
Biegli dlugo. A w kazdym razie tak pozniej mowiono.
Droga piela sie w gore i skrecala ostro pod kopytami ich koni, szeroka jak podworzec wilzynskiej wioski i opustoszala jak pogorzelisko.
Biegli cala noc, bez chwili zwloki czy wypoczynku. Zaden z nich nie odlaczyl sie od pogoni.
W wysokich wioskach mowili potem, ze slyszano tetent ich koni i krzyki "wyczha", i swist magicznego wichru, i smiech wiedzmy, niosacy sie ponad gorskimi szczytami.
Biegli, az w przydroznych bzach i tarninach [link widoczny dla zalogowanych]
obdartych z ostatnich lisci jely sie odzywac ptaki. Az po kres puszczy.
A potem tuman opadl i rozwial sie bez sladu. Stali na wysokiej gorskiej polanie. Powietrze bylo ostre i czyste. Potezne pnie jodel majaczyly slabo w ciemnosci, a niebo ponad nimi zasnuwaly ciezkie chmury.
Wiedzma stala posrodku polany, dyszac ciezko i z glowa zwieszona na piersi.
Wokol niej, na splacheci nedznej zmarznietej trawy, wciaz widnial krag nakreslony woda bogini.
-A jednak zgonilismy cie, babo! - wykrzyknal triumfalnie przywodca grasantow. - Zgonilismy cie jako liszke, a ninie sprawiac bedziem!
Zeskoczyl z siwka, ktory drzal jeszcze ze zmeczenia, i ruszyl ku wiedzmie poprzez lan trawy. Inni zbojcy podazyli tuz za nim, zbita, zaciekla gromada.
-Ano zgoniliscie! - Babunia Jagodka uniosla glowe. Jej oczy wciaz zarzyly sie od magii jak dwa wegle. - Glupcy! - Podniosla dlon. - Nie trzeba wierzyc w byle glupstwo, ktore kuglarz na jarmarku [link widoczny dla zalogowanych]
powie, ani w cudowna wode z rynsztoka czerpana, ani moc bogini, ktorej dawno nie ma. Patrzcie!
Chmury w gorze rozsuwaly sie z wolna na boki, ginely poza krawedzia jodlowych galezi. Nadchodzil sw
Post został pochwalony 0 razy
|
|